Dzisiaj wyjaśnię, dlaczego publikuję o księżach z terenu Górnego Śląska. W ramach badań nad ATK w jednej z teczek odnalazł się wykaz źródeł pionu IV woj. katowickiego z 1971 r., łącznie 35 pseudonimów, z czego 28 ozi zakwalifikowano jako agenturę perspektywiczną; większość z nich to księża wikariusze. Niewielu zrobiło karierę, ale 1 został posłem PRL, 1 współpracował z Wydz. XIV Dep. I MSW, a 1 został rektorem ATK, 1 paulina nie zidentyfikowano w ogóle, 1 częstochowski kurialista nie ma teczki, a był na kontakcie szefa SB w Częstochowie; o części z nich już publikowano, nawet w IPN- Ł. Marek. Z pozostałych ozi wybieram do publikacji osoby, o których nakłamano w internecie najbardziej; biogram na portalu silesia to za mało. Poprzednio publikowałem o ks. Grunwaldzie, bo jego życiorys „zrekonstruowano” w sposób szczególny. W sposób szczególny potraktowano ks. Paruzela na Facebooku. Nie dość, że otrzymał laurkę na stronie parafii w Zabrzu, to dopisał się poseł PiS z Krosna, przykład ks. Cebuli niczego go nie nauczył.
Ks. Zielonka wydał biografię ks. Paruzela, ale z opisu bibliotecznego wynika, że w języku esperanto. Z ks. Zielonką skontaktować się nie można, zamierzałem zapytać o 2 sprawy: wieloletniej współpracy z SB i likwidacji przez szwadrony śmierci. Z wpisu posła Babinetza wynikałoby, że biografia w esperanto nie zajęto się współpracą, za to poinformowano o zabójstwie ks. Paruzela przez SB. To takie prawackie gadanie, w Krośnie nie postawiono wystarczającej liczby pomników księży; z teczki wynika, że ks. Paruzel przestał się spotykać z SB wyłącznie z powodów zdrowotnych. Z pisma dyrektora Andrzeja Pozorskiego nr IP 1.2021 z 18.01.2021 r. wynika, że IPN nie prowadzi i nie prowadził śledztwa w sprawie rzekomego zabójstwa ks. Paruzela. Może poseł Babinetz ruszy się i zawiadomi prokuraturę, że ks. został zabity, przynależność do pokolenia JPII zobowiązuje. Z posłem łatwo się skontaktować, ale trudno uzyskać odpowiedź.W
Współpraca ks. Paruzela z SB przebiegała następująco:
– k. 31 Raport do Szefa WUBP w Koszalinie z dokonanego werbunku księdza Paruzela Henryka, Koszalin 30.05.1953 r., Ściśle tajne
W dniu 28.V.53 będąc w Połczynie-Zdroju nawiązałem kontakt z inf. „Myślę”. W godzinach popołudniowych udałem się do księdza Paruzela w jego własnym mieszkaniu podczas urzędowania w biurze parafialnym.
Po przedstawieniu mu się, skąd jestem, rozpocząłem z nim prowadzić rozmowy na tematy ogólne jak np. jego znajomych z zakonu, sanatorium, miasta Połczyn-Zdrój, sytuacji, jaka jest na parafii itp.
Rozmawiając na temat zakonu oświadczył: prowincjałem zakonu Oblatów jest ksiądz Śmigielski Franciszek zamieszkały w Poznaniu. Do Rady Prowincji wchodzą:
a/ ksiądz Wilkowski – superior w Obrze pow. Wolsztyn
b/ ksiądz Grzesik – „ w Kędzierzynie woj. Opole
c/ ksiądz Mańkowski – „ w Gdańsku
d/ ksiądz Paruzel H. – proboszcz w Połczynie-Zdroju
Prowincjał Śmigielski jest jednym z młodszych księży i na ogół jest mało lubiany, ze względu na niedostępność i swą wyniosłość. W miesiącu czerwcu lub lipcu 1953 roku przewidziane są wybory nowego prowincjała zakonu Oblatów, gdyż takowy w myśl konstytucji musi być wybierany co trzy lata. Jako kandydat na nowego prowincjała brani są pod uwagę:
1/ ksiądz Wilkowski 4/ ksiądz Szymurski
2/ ksiądz Grzesik 5/ ksiądz Paruzela
3/ ksiądz Mańkowskiego
Jednak z tych pięciu kandydatów najpoważniejszą kandydaturą jest ks. Wilkowski, a to dlatego, że przed wojną i zaraz po wyzwoleniu był on prowincjałem. Jest on starym księdzem- naukowcem, mającym najwięcej doświadczenia i zaufania wśród całego zakonu. Na dalsze lata nie został on prowincjałem, gdyż według konstytucji może być takowym przez okres 6-ciu lat /3 lata przedłużone przez generała zakonu/, a w czasach nienormalnych 9 lat, co było brane pod uwagę w czasie wojny. W sanatoriach w Połczynie-Zdroju ksiądz Paruzel znajomych nie posiada, a jedynie zajmuje się tym wikariusz- ksiądz Gorzyński, który niewątpliwie ma tam szereg znajomych. Mówił, że zna jedynie pielęgniarkę Kurocicką z sanatorium „Gryf”, o której wie, że jest ona klerykałką, a brat jej ma gdzieś być księdzem. Kurocicka często przychodzi do plebanii, lecz on sam z nią rzadko rozmawia, a rozmowy prowadzi z nią prowadzi wikariusz Gorzyński. Po co ona przychodzi, nie interesował się tymi sprawami, lecz obecnie zainteresuje się. Mówił on, że był w Prezydium WRN, gdzie polecono mu zlikwidować kaplicę w sanatorium „Gryf”. Osobiście on nie ma nic przeciwko temu, mówiąc, że jest to sanatorium zamknięte, gdzie przez nabożeństwa nie raz mogą przeszkadzać chorym. Urządzenia z kaplicy przeniesie on w dniu 1.VI.53 rano tak, by o tym mało kto wiedział. O likwidacji kaplicy nikt nie wie, nawet nie mówił wikariuszowi, bo ten by mógł zrobić z tego rozgłos. Jedynie w myśl polecenia WRN powiadomił Ordynariusza w Gorzowie, że w dniu 1.VI.53 z polecenia Prezydium usuwa z sanatorium urządzenia kaplicy.
Na temat sytuacji wśród ludności Połczyn-Zdroju oświadczył, że duża część ludności uważała go za księdza „demokratę”, psuli mu opinię, pisząc na niego zażalenia do prowincjała. Nazywali go czerwonym księdzem. Po niedopuszczeniu jego do ślubowania ludność bardzo się temu dziwiła. Jednak u większości ma on poważanie. Powiedział, że nie zna wypadków, by ktoś wrogo wypowiadał się o Polsce Ludowej.
Po tej rozmowie powiedziałem do niego, że dnia 15.IV.53 był w Koszalinie, gdzie również rozmawiał z pracownikami BP, od których otrzymał pewną propozycję i ja tę samą propozycję ponawiam w dniu dzisiejszym. Ksiądz Paruzel powiedział, że zasadniczo konkretnej propozycji nie otrzymał, była tylko mowa o współpracy, na co zawsze się godził, ale w takich ramach, by nie popadł w kolizję z władzami kościelnymi. Zapytałem go, czy godzi się na współpracę z naszym Urzędem, na co zapytał mnie, na czym ta współpraca będzie polegała. Ja mu oświadczyłem, że on chyba jest na tyle świadomy i wie, czym Urząd Bezpieczeństwa się zajmuje, na co odpowiedział, że wie, że zwalcza przestępców, szpiegów, w ogóle Urząd Bezp. wie wszystko o każdym obywatelu. Ja powiedziałem mu, że właśnie o takich sprawach powinien nas informować.
Następnie kazałem mu napisać zobowiązanie o współpracy i zachowaniu tajemnicy, czego nie chciał w początkowej fazie uczynić mówiąc, że jeśli on dał słowo, że będzie z nami współpracował, to dla niego słowo więcej znaczy, jak deklaracja na piśmie. Po mym przekonywaniu zgodził się na napisanie zobowiązania, lecz nie zgodził się na treść, w jakiej kazałem mu napisać, tłumacząc, że zobowiązanie w tej formie dyskredytowałoby go jako księdza i popadłby w ekskomunikę. Na podstawie mojego zobowiązania sam pozmieniał słowa i treść mówiąc, że jest ono w wystarczającej formie. Widząc, że przekonywanie go nie odniesie skutku, zaniechałem nalegania, bo napisał zobowiązanie konkretne, a przyjąłem w formie, w jakiej sam napisał. Zaznaczam, że nad każdym słowem zobowiązania się zastanawiał.
Przy pisaniu zobowiązania ksiądz Paruzel oświadczył, że on zgodził się na współpracę z nami, a my ze swej strony, czy dopomożemy mu, by jednak mógł złożyć ślubowanie, na co powiedziałem mu, że jeśli będzie dobrze z nami współpracował, to zawsze może liczyć na naszą pomoc i poparcie. Słowami tymi był zadowolony i zapytywał, co stanie się z tymi księżmi, co nie ślubowali, na co odpowiedział mu, że władza Ludowa, gdy osądzi, że zmienili oni swój stosunek, to może ich po pewnym czasie dopuścić do ślubowania. Następnie objaśniłem go bliżej, jakie sprawy nas będą interesować i by o takich sprawach nas informował, na co wyraził zgodę.
Spotkanie umówiłem z nim na dzień 16.VI.53 /w tak późnym okresie, gdyż sam o to prosił ze względu na rozpoczęcie oktawy Bożego Ciała/. Jako zadanie kazałem mu opisać charakterystyki prowincjała i księży, wchodzących w skład Rady Prowincji oraz dowiedzieć się terminu wyborów prowincjonała. Na zapytanie, czy otrzymał jakieś nastawienie w związku ze świętem Bożego Ciała, powiedział, że żadnych wytycznych nie ma i każdy ksiądz urządza tę uroczystość indywidualnie.
Ze względu na to, że o godzinie 19.30 musiał odprawić nabożeństwo, spieszyło mu się i dlatego nie zdążyłem zażądać od niego na piśmie informacji, które wymieniłem w raporcie o dokonaniu werbunku, i życiorysu, który napisał dnia 15.IV.53.
Werbunek przeprowadzałem od godziny 17.30 do 19.30
Z-ca Naczelnika Wydz. XI-go
/-/ Śrom Marian por.
– k. 48
Zobowiązanie
Zobowiązuję się zachować w tajemnicy przeprowadzoną rozmowę z pracownikami Organów Bezp. w Koszalinie w dniu 15.IV.53. W razie naruszenia niniejszego Zobowiązania mam być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
x. H. Paruzel
15.IV.53
– k. 49
Oświadczenie
Ja, niżej podpisany ks. Paruzel ze Zgromadzenia M. Oblatów, zobowiązuję się przedstawicielom Urzędu Bezpieczeństwa w miarę możliwości udzielać informacji, które będą w interesie bezpieczeństwa k-ła Polskiego i o wiadomych wrogach Ojczyzny. W tych wypadkach zachowam ścisłą dyskrecję, jak również z dnia 28.V br.
x. H. Paruzel
Połczyn-Zdrój 28.V.53
– k. 404 pismo do Kierownika Sam. Sekcji VI WUdsBP w Koszalinie, Warszawa 15.05.1956 r., Ściśle tajne
W odpowiedzi na pismo Wasze z dnia 4.IV.56 r. L.dz. XB-388/56 zawiadamiam, że nie zachodzi potrzeba wykorzystania inf. „P” do rozeznawania esperantów na terenie kraju. O ile inf. ks. „P” jest sprawdzonym i politycznie z nami związanym, wskazanym jest rozeznawanie przez niego działalności osób ze środowisk esperanckich za granicą w celu ustalenia, czy nie jest przez nich prowadzona działalność szpiegowska na kraj. W tym celu inf. ks. „P” może nawiązywać kontakty korespondencyjne z zagranicą, może być również uczestnikiem kongresów i zjazdów esperantów. Sprawy tej nie należy traktować jako głównej linii pracy inf. Ankietę załączoną przy czasopiśmie może inf. wypełnić i przesłać za granicę. W sprawie jego wyjazdu na kongres esperantów zajmiemy stanowisko po złożeniu przez niego dokumentów w Biurze Paszportów Zagranicznych. Inf. ks. „P” może brać aktywny udział w życiu esperanckim- należy mu jednak wyjaśnić, że sprawa tworzenia grupy esperantów katolików jest politycznie niesłuszna.
Czasopismo „Esperanto”, które nadesłaliście do wglądu jest miesięcznikiem wydawanym przez Universala Esperanto- Asocis. Administracja czasopisma mieści się w Holandii- Rotterdam. Olbrzymia większość artykułów zawartych Nr. 3-im poświęcona jest rozwojowi języka esperanto na całym świecie, oficjalnym komunikatem odnośnie kongresów esp. wydawnictw statystyki członków itp. Czasopismo to nie zawiera artykułów o wrogiej treści.
Zał.: 1 egz. Czasopisma „Esperanto”
Odbito 2 egz. [Naczelnik Wydziału I
St. M/JB Departamentu VI
Budner Kazimierz – kpt.
– k. 245 Doniesienie źródła Henryk z 23.07.1963 r., Koszalin 30.07.1963 r., tajne
Prałat FILIPIAK
Człowiek, którego znałem z Francji- gdy w Lourdes był sekretarzem kardynała Hlonda. Wylegitymował, ponieważ był u niego jakiś Monsignore- Włoch- więc przedstawił mnie i za łacinę moją pochwalił, bo to widzi ks. Dobrodziej, tutaj prałaci włoscy po łacinie nie gadają. A my księża polscy nauczani pluć łaciną w kraju, musimy tu łamać język nasz na włoski. Co księdza Dobrodzieja sprowadza do mnie. Wspomnienia powiedziałem. Pamięta ksiądz prałat Lourdes /jedno kazanie/. Szalona pamięć. No i ja sobie ks. Dobrodzieja przypominam. Czy ksiądz nie był czasem, albo i nie jest oblatem- tak. Ale sprowadza mnie tu sprawa mego przyjaciela ks. K. Ach znam go, K. no, no, toć przecież morowy chłop… A gdy powiedziałem, że jest może omyłka, bo ks. K. poznaniak rodem był księdzem w Diecezji Gorzowskiej i dziś jest na lodzie, a ja korzystając z pobytu w Rzymie chcę za nim orędować. Ksiądz Filipiak wskazał fotele dwa, w których siedzieliśmy przypominając historie ks. K. i jego warunki, w które go ks. bp Baraniak pogrążył. Ks. Filipiak w mig zrozumiał, że winę ponosi tu ks. bp Pluta. Obiecał, że napisze do ks. bpa Pluty, aby on załatwił z bpem Baraniakiem. Bo gdybym ja pisał bezpośrednio do mego przyjaciela Baraniaka wówczas nie wiedziałby, że znam całą sprawę i mógłby mi odpisać „nie wiesz, o co chodzi”. Gdy już zapewnił, że wszystko zrobi, co w jego mocy- wypytywał, jak w Polsce. Odpowiedziałem mu, że liczą się w kraju z jego kandydaturą na kardynała. Uśmiechał się i wcale nie bronił się. Byłem w Polsce i serdecznie bym sobie życzył popracowania tam dla Kościoła. W Polsce potrzeba dobrych biskupów. Jak tam wy księża patrzycie na Episkopat. Słyszałem- że przeraża was liczba biskupów /nie nasza w tym głowa/. No tak. A jak tam ks. Adamski na Śląsku. Żal mamy tu w Rzymie- że ten budowniczy katedry Śląskiej- mój serdeczny przyjaciel nie został powołany w szeregi biskupów. Proszę pozdrowić wszystkich poznaniaków, księdza K. i zapewnić go raz jeszcze /znowu, że napisze/. To samo, że jest poznaniakiem, daje mi gwarancje, że warto w jego sprawie orędować. Serdecznie dziękuję ojcu za przybycie itp. itp. Na tym rozmowa została zakończona.
Ks. bp GAWLINA
Po krótkim wylegitymowaniu się przedstawiłem cel wizyty: użalić się przed kimś, który sprawę Polski katolickiej reprezentuje w Rzymie. Wysłuchał. Wyszukał w notatkach coś o mnie jako byłym kapelanie dla deportowanych Polaków i postanowił napisać do bpa Pluty. On mi wiele zawdzięcza, oświadczył. A ksiądz ze swej strony dalej mówił, niech będzie cierpliwy. Proszę mi podać, przedstawić z Domu Generalnego Oblatów zaświadczenie o eksklaustracji oraz numer tego pisma.
Ksiądz mi pokazał jurysdykcję z Katowic, co ksiądz porabia w Piekarach, kto tam jest obecnie proboszczem, no i co tam w Polsce? Ekscelencja- odpowiedziałem- miał tu biskupów z Polski, Ojców Soboru, więc miał źródłowe informacje i nowości. No tak, ale ksiądz jako szeregowy lepiej ocenia stan Kościoła. Tak, lecz na odcinku, o którym mówiłem, spotykały mnie cierpienia ze strony tego Kościoła. Stąd brak obiektywizmu. To, co powiem, zawsze jest zmierzone subiektywizmem. Proszę o osobie swej zapomnieć. Obiecałem, że to, co się da zrobić, uczynię.
Czy chce ksiądz wracać?
Nie chce być dezerterem.
Brak duchowieństwa. Dałbym np. księdza na placówkę do Brazylii. Podziękowałem. Trzeba, powiedziałem, być z Narodem, no i sprawa mej siostry mnie trzyma, którą mam na utrzymaniu.
Ale czy ksiądz daje sobie radę bez placówki.
Jestem w trójkącie: Piekary, Częstochowa, Góra św. Anny potwierdzają Ekscelencji, że ksiądz może tam mieć zajęcie, jeżeli ich szuka. Tak, tak, piękne Piekary- Lud Śląska. Przeżywam przeszłość, chciałbym głowę mą złożyć na śląskiej ziemi. Nie wiem, czy mi to będzie danym. Powiadają księża, że Ekscelencja powinien wrócić.
Starałem się, lecz Rząd mi odmówił wjazdu.
Ale po tzw. Październiku ksiądz bp nie powtarzał starań o powrót do kraju.
Nie. Na pewno, by mi nie pozwolono. A tam potrzeba dziś ludzi z wielkich, tam dzieją się rzeczy na skalę dziejową. Jesteście w okolicznościach bardzo wyjątkowych. Kościół wystawiony jest na wielkie próby. Dawniej katolicyzm utożsamiał się z Narodem. Komunizm pozbawia katolicyzm „wrogów” na Wschodzie i na Zachodzie głosząc przyjaźń z prawosławnymi Rosjanami i protestanckimi Niemcami. Dlatego więcej fascynuje Tysiąclecie Państwa Polskiego niż 1000lecie Chrztu.
Proszę powiedzieć księżom, że nie siedzimy tu bezczynnie. Dziś bym powrócił, gdyby mi było dane.
Rozmowa przybrała charakter tkliwych wspomnień o Śląsku. Gdy dorzuciłem, iż spodziewano się wśród duchowieństwa jego powrotu, bp Gawlina był bardzo tym ujęty. Dziękował za rozmowę i pytając się, gdzie spędzam noce w Rzymie i jak długo jeszcze będę, prosił raz jeszcze o ten dokument i numer eksklaustracyjny.
Okazało się, że Sekretarz Generała Oblatów kazał mi przyjść po ten numer nazajutrz. Co też uczyniłem. Napisawszy do x. bpa Gawliny liścik opisujący sprawę wydalenia z Diecezji Gorzowskiej załączyłem numer i po 2 miesiącach bp Pluta potwierdził, że list od bpa Gawliny był i że odpisał, jak trzeba było.
„HENRYK”
Informacja:
W rozmowie tajny współpracownik udzielił dodatkowo następujących informacji:
1 Chwastak- Polak studiuje w Rzymie u Cystersów filologię, pochodzi z Krakowskiego, lat około 29-31. Poza klasztorem chodzi po cywilnemu, dorabia pieniędzy, by mógł pomóc rodzinie. Osobnik cwany, [o] poglądach świeckich. Wystąpiłby, ale obawia się o sytuację materialną. Chciałby pozostać jeszcze kilka lat za granicą, by dorobić się finansowo. Był w Polsce na pogrzebie matki. Utrzymuje kontakt z Polską Ambasadą, tak twierdził do tajnego współpracownika. Nieprzychylnie ustosunkowany do władz zakonnych i innych wyższych duchownych. Zdaniem tajnego współpracownika można z nim rozmawiać.
2 Sekretarzem Generalnym Oblatów w Rzymie jest ks. Michalak pochodzenia francuskiego z rodziny polskiej. Studiował u polskich Oblatów. Około 2-3 lata po święceniach kapłańskich. Mówi po polsku. Wręczył tajnemu współpracownikowi spis Oblackich placówek i zakonników tzw. Personel. Do Polski takich rzeczy twierdził nie posyłają, bo nie docierały do adresatów. Mają inny sposób przesyłania materiałów religijnych. Czynią to poprzez Belgię przesyłając na adresy rodzin zakonników zamieszkałych w Polsce, a ci zwracają właściwym zakonom. Podkreślał, że on też jest Polak, że chętnie by do Polski przyjechał.
3 Repka- Rektor Misji Polskiej w Belgii pochodzi z Ostrołęki. Pełni również funkcje wice Prowincjała Oblatów na Belgię i Francję. Intelektualista, lat około 51. Nie lubi świeckich księży. Uważa, że tamt. terenie również buduje Polskę.
4 Brzeziny [sic] posiada siostra i rodzina w Radzionkowie. Wymieniony w Belgii na azylu politycznym. Wróciłby do Polski, ale uważa, że nie dostanie zezwolenie. Lat około 62 jednak dobrze wygląda.
Przedsięwzięcia:
Odpis przesłano wraz z innymi materiałami dot. podróży tajnego współpracownika po Austrii, Włoszech, Francji, Belgii i Holandii do Dep. IV do wiadomości i ewentualnego wykorzystania.
St. Of. Op. Sam. Sekcji IV
Szewczyk Zdzisław
– k. 248 Wyciąg z doniesienia źródła Henryk z 29.04.1963 r. dot. kleru za granicą, Koszalin 30.07.1963 r., tajne
M.in. Arcybiskup Gawlina wyrażał żal, że nie może wracać do Polski. Starał się o powrót, ale PRL mu odmawia wjazdu. Zapewniałem, że ma ponawiać prośbę o powrót. Z widomym wzruszeniem wspominał Śląsk i gdy powtarzał swoje lata /ur. 1892/ mówił: mnie już przyjdzie umrzeć na tułaczce. Od jego sekretarza /przed audiencją/, który dziwnie mi zaufał, dowiedziałem się, że nasz x. Prymas traci na prestiżu i szkoda, że w kraju nie ma drugiego kardynała. Nie potwierdził, czy prałat Filipiak jest kandydatem na kardynała w Polsce. Obawiają się, że Wyszyński za dużo zagląda do wewnętrznych spraw zakonów w Polsce. Z kolei one meldują to do Generałów w Rzymie, a oni na Kongregację Zakonów wpłynęli, że Kardynał w czasie Soboru dostał po nosie za to. Polonia rzymska rozpowiada o pysze Prymasa. Nie chciał rozmawiać z prostymi kapłanami, polskimi klerykami-studentami w Rzymie.
Ks. prałat Filipiak stoi do ks. arcyb. Gawliny w rezerwie. Gdy mu mówiłem, że w Polsce spodziewano się i spodziewa jego nominacji na kardynała, powiedział tak, ale są nie tylko w Polsce moi ludzie. Mamy ich tu w Rzymie. Brak tu zgody [i] harmonii. Widziałem przedtem od jednego franciszkanina i cystersa, że nie ma jej między nim a ks. Gawliną. Zapomniałem powiedzieć, że przedtem byłem w Austrii. Tam wszedłem do kościoła Polskiego. Jest pod opieką XX. Zmartwychwstańców. Niejaki ks. Władysław opowiadał mi, że żadnych kompanii b. żołnierzy nie ma już na terenie Austrii. Ubolewał nad wynaradawianiem się ziomków, nad słabą frekwencją Polaków na polskich nabożeństwach.
We Francji dowiedziałem się, że w służbie amerykańskiej są duszpasterze tzw. polskich kompanii. Otrzymałem ich adresy. Ale ponieważ nikogo z tych duszpasterzy nie znam, nie ośmieliłem się do nich dotrzeć.
Ks. Franciszek FILIP jest w koszarach Aboville, kapelanem dywizji koło Poitiers, depart. Charente-Maritimie. Ks. Edmund Stawecki w departamencie Meuse w Verdun-Thierville. Ks. Ryszard SKIBA koło Vassincourt departament Meuse.
W Misji Polskiej we Francji Rektorem jest nadal ks. KWAŚNY, człowiek chory, który do pomocy wziął sobie kilku znanych Oblatów ks. Stolarka, ks. Alfonsa Stopy i innych. Całym nieustannym aniołem tej Misji jest nadal brat z Towarzystwa Chrystusowego Władysław Szynakiewicz, ten sam, który przyjmował mnie w 1957 r., który zapewniał, że prawdziwa Polska buduje się we Francji, w Belgii- na wychodźstwie. Uważam, że stan chorobliwy tego typu ludzi sprzyja kierownictwu Misji, które mu zaufało we wszystkim. Rektor i inni księża mogą się rozjeżdżać- on, brat wszystko za nich załatwi. Tłumaczenie się, czy mam zezwolenie ks. Prymasa na pobyt we Francji zniechęciło mnie do odwiedzenia powtórnego tej siedziby, która podobno nie zależy od Prymasa i hierarchii, lecz od Sacra Congregatio Consistorialia w Rzymie.
W Belgii odwiedziłem także Misję Polską. Rektorem jest Oblat ks. Henryk Repka /adres 32, Avenue du Gen. de Gaulle/. Legitymowano mnie długo oraz kwestionowano papier od Prowincjała w Polsce. Jednak niczego od nich nie chciałem, więc nie uważano mnie za groźnego. Okazało się jednak, gdy byłem u prezesa esperanto x. Beckersa, koło Liege, tamt. Oblaci, duszpasterze polscy na jego pytanie przez telefon: czy mnie znają zalecili mu ostrożność, gdyż z Polski nie wiadomo, kto przybywa. Dopiero gdy tam pojechałem z ks. Beckersem dziwiono się, że mam więcej papierów od Władz Kościelnych obcych niż polskich, a to zaczęło się od Wiednia, gdzie moje kuzynki są w sztabie generalnym Sióstr i gdzie ich polecenie wystarczyło, aby otrzymać od samego kardynała Koniga władze na cały rok 1963.
Informacje:
Doniesienie otrzymano od tajnego współpracownika zaraz po przyjeździe z zagranicy. Nadesłał na skrytkę pocztową. Dlatego też posiada szereg niejasności. Uzupełnienie dokonane będzie po osobistym skontaktowaniu się.
St. Of. Op. Sam. Sekcji IV
Szewczyk Zdzisław
– k. 314 Notatka końcowa dot. sprawy wstępnej nr 7/1376 ps. Henryk, Warszawa 18.05.1970 r., Tajne, dane
„Henryk” współpracuje z organami bezpieczeństwa od 1953 r. Rejestrowany jest przez KW MO Koszalin do nr. OMA-344/62.
Materiały dot. w/w KW MO Koszalin przekazała nam w 1965 r. celem podjęcia przez nas współpracy z „Henrykiem”. Sprawę prowadził tow. Gromotowicz.
W 1967 r. „Henryk” został wysłany za granicę. Postawione zadania wykonał w miarę swoich możliwości. Do współpracy chętny; w tym zakresie wykazywał pewną inicjatywę i przebiegłość zawodową.
Posiadane przez „Henryka” kontakty za granicą leżą w zasadzie w płaszczyźnie politycznej i nie ma on raczej dotarcia do interesujących nas środowisk naukowo-technicznych. W związku z tym jego dalsze wykorzystywanie przez nas jest niecelowe. Wydział VI Dep. I po zapoznaniu się ze sprawą również zrezygnował z jego wykorzystania.
Przy realizacji jednej ze spraw na terenie NRF mogły wystąpić elementy podejrzenia w stosunku do „Henryka”, że działa on na obce zlecenie- nie posiadamy jednak sygnałów, by figurant z NRF przekazał powyższe jakimkolwiek władzom.
St. Inspektor Wydz. VII Dep. I MSW
Odb. 2 egz. JN
Opr. JN Płk W. Maczuła
– k. 362 Charakterystyka informatora ps. Henry, Koszalin 4.10.1955 r., Ściśle tajne
Informator ps. „Henry” został zawerbowany w 1953 roku przez Kierownika Sam. Sekcji VI-tej kpt. Srona, pozostając na jego łączności do stycznia 1954 r., a następnie został przekazany przez b. pracownika Dubiela na kontakt St. Ref. Szewczykowi.
Podczas całookresu współpracy informator nie tkwił w żadnym rozpracowaniu, ani też nie był wykorzystywany do żadnych spraw.
Zadania otrzymywał o charakterze ogólnoinformacyjnym tzn. miał zadania zdobywać i informować o bieżącej działalności kleru ze swego dekanatu i o działalności zakonnic. Ponadto zbierano od niego informacje o zakonie OO Oblatów, o ich zakonnikach przebywających za granicą, o znanej mu działalności poszczególnych placówek zakonnych oraz o prowincjale tegoż zakonu.
Z zadań tych wywiązywał się należycie. Uzyskane materiały miały wartość operacyjną, ponieważ umożliwiałyby w dużej mierze rozpoznania obecnego kierunku działalności zgromadzenia OO Oblatów w Polsce. Informator zapodał szereg nazwisk zakonników przebywających za granicą, formy łączności prowincjała z Rzymem itd.
Materiały polegały na prawdzie, ponieważ zostały potwierdzone przez Komitet d/s BP i inne jednostki wojewódzkie.
Do współpracy jest chętny, o wszelkich uzyskanych informacjach informował pracownika obsługującego. Pisząc jednak doniesienie nie ujmuje treściwie tych informacji, których ustnie mówił, lecz stara się rzucać fragmentarycznie z domyślnikami.
Przejawia dość dużą własną inicjatywę, niejednokrotnie tą nadgorliwością stwarza warunki do dekonspiracji lub innych nieprzyjemności, odnosi się to do wykradania papierów innym księżom. Umie podjudzać do takiej czy innej działalności dla niego wygodnych lub potrzebnych. Jeśli chodzi o jego działalność w tym okresie, to na terenie Połczyna-Zdroju nakłaniał sekretarza MRN o wydanie nakazu opuszczenia tamt. terenu przez jednego z księży. Nakaz ten wydany był bez wiedzy WRN Koszalin. Za fakt ten był urlopowany do klasztoru w Stalinogrodzie, skąd zbiegł, powracając do Połczyna-Zdroju. Po ujawnieniu jego intymnych stosunków z kobietami przez brata zakonnego i trwonienia pieniędzy parafialnych w Połczynie-Zdroju., społeczeństwo zorganizowało mu demonstrację. Na wniosek Kurii Gorzowskiej został przeniesiony do Brzezia pow. Człuchów. W powiecie człuchowskim miał zatarg z ludnością polską, za faworyzowanie ludności z akcji „W”, na punkcie czego powstały między ludnością tą sprzeczki i zatargi.
W roku 1955 za fakt ten został ponownie przeniesiony do pow. Wałcz.
Informator jest współautorem opracowanych tez dyskusyjnych dla Episkopatu Polskiego o tzw. „Rewizjonizmie Lwowskim” uprawianym przez Kurię Gorzowską.
Materiały te zostały skradzione informatorowi z teczki u niego w plebanii. Podejrzanym o kradzież był brat zakonny. Jak stwierdzono, materiał ten otrzymał ordynariusz Kurii Gorzowskiej poprzez dziekana dekanatu Świdwin.
W końcu 1954 r. informator był wzywany w tej sprawie przez ordynariusza i jak podaje inna agentura miał ujawnić pozostałych współautorów oraz jeszcze inne sprawy. W trakcie przesłuchania w m-cu czerwcu br. do zarzutu tego nie przyznał się. Zanotowano, że od tego okresu księża zorganizowani w b. ZBoWiD i OKK oraz część księży wrogo ustosunkowana do Polski Ludowej /może tylko prowizorycznie/ odsunęła się od informatora.
Na skutek tego informator napisał kilka anonimów na siebie samego o wrogiej treści, aby- jak się wyraził- zwrócić uwagę czynników państwowych oraz jako samoobronę przed atakami księży.
Ze strony kurii przez rok czasu nie chciano mu dać inkardynacji, domagając się w trakcie kilku wzywań [sic] do kurii zmiany form postępowania do władz duchownych. Domagano się również, aby odwołał treść zawartą w tezach dyskusyjnych.
Na podstawie stosowanej obserwacji przy pomocy kontaktów poufnych i innej agentury uzyskano książkę pt. „Z Fatymy do Polski” wydaną przez informatora na terenie Francji już po wyzwoleniu. Książka ta zawiera wrogą treść o Polsce Ludowej i Związku Radzieckim.
W przesłuchaniu oświadczył, że książkę tę wydał jedynie dla celów zarobkowych. Przyznał się również do tego, że na terenie Francji pisał artykuły do dzienników emigracyjnych „Wiarus”, „Narodowiec” i „Polska Wierna” o podobnej wrogiej treści i dla tego samego celu tj. korzyści materialnej.
Utrzymywał kontakt z księżmi o wrogim obliczu, a z jednym z nich kontakt ten utrzymywał po powrocie do kraju do 1954 r.
Cel rozmowy przeprowadzonej było wykazanie mu jego nieodpowiedniego postępowania i zmiany działalności. Od okresu tego nie notowaliśmy żadnych wykroczeń.
Dotychczas nie stwierdzono z jego strony dekonspiracji, lecz mamy podejrzenie, iż o fakcie współpracy z org. BP jest zorientowany inf. ps. „3”, z którym mimo zwracania kilkakrotnej uwagi, wspólnie zbierają materiały o wrogiej działalności reakcyjnych księży. Do zarzutu tego nie przyznał się, tak jak i sam inf. „3”, również nie potwierdził.
Spotkania odbywano w biurze parafialnym w miejscu zamieszkania oraz na wolnym powietrzu na terenie innych miejscowości. Na spotkania przychodził punktualnie. Wynagrodzeń w formie pieniężnej nie otrzymywał. Udzielono pomocy w formie niewyrażenia zgody na przeniesienie do zakonu. Utrzymuje nadal kontakt ze swoją kochanką Skibowską. Obawia się konsekwencji, jakie może ponieść za dotychczasową działalność.
W związku z tym, że PDd/sBP w Wałczu prowadzi szereg spraw ewidencji operacyjnej na księży, z którymi informator z racji zajmowanego stanowiska ma możność utrzymywania kontaktów i odwiedzać się nawzajem, po uzgodnieniu z Kierownikiem Sam. Sekcji VI-tej postanowiono inf. ps. „Henry” przekazać na łączność Kierownikowi Pow. Delegatury d/s BP w Wałczu.
Przekazanie takie zostało dokonane w dniu 16.IX.55 podczas odbywanego spotkania. Aby umożliwić zapoznanie się z indywidualnością informatora i wdrążenia [sic] do odpowiedniego kierowania umówiono następne spotkanie wspólnie, po którym Kier. PDd/sBP Wałcz będzie już osobiście obsługiwał inf. ps. „Henry” przy naszej pomocy.
Inf. ps. „Henry” w dalszej współpracy poprzez odpowiednie pokierowanie może być wykorzystany do rozpracowania figurantów spraw oraz zakonów żeńskich, jakie znajdują się na terenie pow. Wałcz.
W pierwszym rzędzie można już wykorzystać do spraw na księży kapucynów z Wałcza, z którymi nawiązał kontakt oraz zakonnic Elżbietanek, spośród których zna kilka z terenu Połczyna-Zdroju, a następnie stopniowo wykorzystywać do pozostałych spraw. We współpracy należy zwracać uwagę, aby informator swym gorącym temperamentem nie nadużywał swych możliwości. Należy zwrócić uwagę, że każde przedsięwzięcie musi być omówione, a własną inicjatywę popierać jedynie w takich rozmiarach, w jakich będzie potrzebna.
Można również wykorzystywać inf., aby zbierał dane o księżach z innych terenów, jak na przykład nawiązanie kontaktu z maszynistką ordynariusza Kurii Gorzowskiej, poprzez którą może zbierać informacje o całokształcie działalności kurii. O byłym swoim prowincjale i zakonnikach oraz ustalać jego możliwości w innych kierunkach podczas szerokich rozmów. Z drugiej strony należy zwracać uwagę baczną na informatora poprzez inną agenturę, gdyż nadal istnieje podejrzenie, że może być dwulicowcem.
Ze strony Sam. Sekcji VI-tej przeprowadza się w tym kierunku pewne przedsięwzięcia operacyjne, o których wynikach będziemy każdorazowo powiadamiać.
Opracował:
St. Ref. Sam. Sekcji VI-tej
/-/ Szewczyk Zdzisław ppor.
– k. 375 Charakterystyka tw ps. Henryk, Koszalin 4.06.1965 r., Tajne specjalnego znaczenia
T.w. ps. „HENRYK” jest zakonnikiem Zgromadzenia Księży Misjonarzy Oblatów /w latach 1955/56 starał się z wynikiem negatywnym o inkardynację i sekularyzację/ pracującym przez szereg lat w duszpasterstwie parafialnym. W roku 1961 za działalność w postępowym ruchu społecznym został zdjęty z funkcji proboszcza i usunięty przez kurię gorzowską z terenu diecezji. Wymieniony ma 52 lata, posiada wykształcenie teologiczne /Włochy, Francja 1939/40/, włada językami: francuskim, niemieckim i esperanckim. W życiu osobistym zamiłowany meloman muzyki poważnej- klasycznej. Podczas pobytu w 1964 r. w Holandii wydał broszurę, w której podaje nowy rewelacyjny sposób nauki muzyki oraz wprowadza innowacje w zakresie pisania nut. Tłumacz polskich książek na język esperancki. W latach 1962/64 wydał szereg artykułów w miesięczniku Espero Katoliko omawiających osiągnięcia PRL. Osoba bardzo żywa, impulsywna. Lubi być w stałym ruchu i na rozjazdach. Nie pije, nie pali. Nałogów specjalnych nie posiada. Jest uczuciowy i szczery, a nawet nie raz zbyt łatwowierny. Strona moralna bez zastrzeżeń, pomimo że lubi kobiece towarzystwo. Utrzymuje szerokie kontakty z działaczami i sympatykami esperanckimi prawie na całym świecie. M.in. wchodzi w skład IKVE /Światowy Katolicki Związek Esperancki/. W Polsce również posiada szerokie kontakty wśród księży esperantystów i działaczy Związku. W latach 1962/64 dwukrotnie był za granicą. W czasie tym przebywał w Austrii, Włoszech, Francji, NRF, Belgii i Holandii. Tajny współpracownik utrzymuje się ze stałej zapomogi, jaką wypłaca mu z funduszu kościelnego Wydział d/s Wyznań PWRN. Obecnie mieszka u siostry w Piekarach Śląskich woj. Katowice.
Do współpracy pozyskany został w dniu 28.V.1953 r. przez obecnego Naczelnika Wydz. III KWMO Koszalin ppłk SRON Mariana na kompromitujących materiałach /utrzymywania stosunków seksualnych z kobietami/.
W perspektywie 12 lat współpracy okazał się jednostką dobrą, związaną ze Sł. Bezp. i oddaną władzy ludowej. Do współpracy ustosunkowany przychylnie. Zadania starał się wykonywać zawsze na bieżąco. Dlatego też często dla zdobycia informacji wyjeżdżał nawet na inne województwa. W okresie charakteryzującym pracę tajnego współpracownika otrzymano szereg ważnych dokumentów, do których m.in. należą:
– charakteryzacja działalności Polskiej Misji Katolickiej na Francji i jej działaczy,
– wyjaśnienia pewnych spraw dot. ob. „Cz” z Piły, na którego Wydz. II KWMO Poznań prowadził sprawę /podejrzany o szpiegostwo/.
– przekazał materiały dot. Krucjaty Trzeźwości, w wyniku czego MSW mogło przyspieszyć likwidację Centrali tegoż towarzystwa w Katowicach,
– wykonywał zadania na terenie Francji dot. obywateli narodowości francuskiej Maurice Delaunay oraz Alfreda Constauzo,
– informacje o sytuacji w Katolickich ośrodkach polonijnych i innych osób przebywających za granicą /działacze „Caritas” w NRF/.
Poza tym informował nas o własnych spostrzeżeniach zaobserwowanych w czasie różnych podróży. M.in. przekazał doniesienie o penetracji ośrodków wypoczynkowych „Caritas” przez księży wrogo ustosunkowanych do PRL.
Mimo szeregu niepowodzeń w życiu, czego dowodem jest odsunięcie go przez władze kościelne od pracy parafialnej, tajny współpracownik żyje nadal nadzieją, że będzie jeszcze proboszczem. Ta nadzieja powoduje, że nadal utrzymuje kontakty z księżmi, a nawet z własnym zakonem /w schematyzmie nie figurował w 1964 r./. Jak wynika z wypowiedzi tajnego współpracownika w roku 1964, Prowincjałem Oblatów był jego kolega i usilnie nakłaniał go, by wrócił do zakonu. Obiecał, że po pewnym czasie ponownie pójdzie do pracy parafialnej. Jednak tajny współpracownik nie chce wrócić do zakonu.
W 1954 r. zamknięto go w klasztorze w Katowicach, skąd uciekł.
W tych warunkach należy raczej liczyć się z tym, że wymieniony nie posiada szerszych możliwości na rozpracowanie działalności prowincjała Księży Misjonarzy Oblatów. Sprawa ta musiałaby być omówiona i przekonsultowana z samym tajnym współpracownikiem. Czynności te jednak będzie można wykonać dopiero wówczas, kiedy Dep. I MSW zwróci teczki i zrezygnuje z podjęcia t.w. ps. „HENRYK” na łączność.
Niewątpliwie tajny współpracownik mógłby wykonać szereg zadań, jednak z braku zapotrzebowań na te sprawy ograniczyliśmy się wyłącznie do swego terenu.
Wyk. w 2 egz.
Egz. Nr 1 Wydz. I Dep. IV MSW
Egz. Nr 2 a/a
Wyk. kpt. Szewczyk
Druk: Danecka Opracował
/kpt. Z. Szewczyk/
– k. 383 Charakterystyka tw ps. Henryk nr rej. 21355, Katowice 26.06.1976 r., Tajne spec. znaczenia, Egz. Nr 1, dane
Pozyskany został do współpracy w 1953 r. na podstawie materiałów natury moralnej. W 1961 r. za działalność postępową w ruchu społecznym zdjęty został z funkcji proboszcza i usunięty przez kurię gorzowską z terenu ich diecezji. Nadmienia się, że t.w. nadal jest zaangażowany w działalności koła „Caritas” na terenie Koszalina.
W życiu osobistym zamiłowany meloman muzyki poważnej. Od 1939- 1948 r. przebywał we Francji w miejscowości Lumires Dep. Vonchuse jako kapelan dla b. żołnierzy polskich. T.w. był na kontakcie pracowników z Dep. I, Wydz. IV, KWMO w Koszalinie oraz w Katowicach. Za okres pracy przekazał szereg informacji, które w większym lub w mniejszym stopniu zostały operacyjnie wykorzystane. Pozyskanie dokonane było na materiałach natury moralnej, ale t.w. pracował, co sam podkreślał na zasadzie dobrowolności jako lojalny obywatel. Tytułem za przekazane informacje był wynagradzany niesystematycznie. Nadmienić należy, że pieniędzy nie chciał przyjmować. Zasadnicze wynagrodzenie otrzymywał tytułem rekompensaty za koszta podróży.
Był okres, że odbywano z t.w. systematyczne spotkania, na których w miarę możliwości przekazywał informacje. W 1975 r. przekazał informację, na podstawie której Wydział Śledczy tut. Komendy dokonał realizacji sprawy w odniesieniu do obyw. „M”. W planach zakładano szersze wykorzystanie t.w., jednak nie zostały plany te zrealizowane z tego powodu, iż t.w. od dłuższego czasu uskarżał się na stan zdrowia powiązany z wiekiem. T.w. parokrotnie zwracał się na spotkaniach z prośbą, by zwolnić go z obowiązków spotykania się, uzasadniał dolegliwościami takimi jak: nadciśnienie, żylaki na nogach, otwarta rana. Od ubiegłego roku wystąpiły powikłania związane z cukrzycą. Odkładano podjęcie decyzji w przedmiotowej sprawie licząc, iż stan zdrowia zlegnie poprawie. Stan zdrowia nie uległ poprawie i jak oświadczył t.w. na spotkaniu kontrolnym w dniu 23.VI.76 r., na którym był obecny Z-ca Naczelnika mjr E. Perek- pogorszył się.
Wobec takiego stanu rzeczy po uprzednim porozumieniu z kierownictwem Wydziału zadecydowano o wyeliminowanie wymienionego z czynnej sieci t.w. Teczkę personalną i roboczą złożyć w archiwum w Wydz. „C”.
Wykonano w 2 egz.
Egz. Nr 1 t. personalna
Egz. Nr 2 t. robocza kpt. Z. Fickowski
Opr. ZF/wyk. JC Nr 0504
Cdn